Hawkeye tom 4

Clint wraca do swojej własnej serii, bo jak zapewne pamiętacie, poprzedni tom skradła Kate. Tym razem też nie zabraknie żeńskiej wersji Hawkeye’a, a także wielu innych ciekawych postaci, nowych i znanych już czytelnikowi (w tym oczywiście Fuksa – pizzożernego psa).

Hawkeye tom 4 okładkaCzas w końcu powrócić do sprawy morderstwa popełnionego w kamienicy Clinta. Jeżeli już zapomnieliście, o co chodzi, to nic dziwnego, bo pomiędzy przestępstwem a śledztwem w tej sprawie było kilka zeszytów… Scenarzysta jednak zdaje sobie z tego sprawę i subtelnie przypomina to wydarzenie, tym razem pokazując je z perspektywy Clinta, który dopiero dowiedział się o morderstwie. Mężczyzna wspiera ojca zabitego chłopaka i domyśla się, że za tą tragedią może stać gang Rosjan kręcący się po okolicy od pierwszego tomu. Na szczęście nieoczekiwanie Clinta odwiedzi jego brat – Barney. Będzie nieocenionym wsparciem dla Hawkeye’a i chętnie pomoże mu w nierównej walce o kamienicę.

Fraction pokazuje, że Clint Burton pomimo należenia do Avengers jest przede wszystkim zwykłym człowiekiem.

Kocha swojego psa, ma skomplikowane relacje z byłymi dziewczynami i pija za dużo kawy. Do tego pojawienie się starszego brata jest dla scenarzysty okazją, aby przedstawić rodzinny dom Bartonów, który nie należał do najszczęśliwszych. W albumie przeplatają się chwile wzruszające, smutne i oczywiście te zabawne, których jest najwięcej. Zabawa emocjami czytelnika przychodzi scenarzyście zadziwiająco łatwo. W jednej chwili bohater pociesza zrozpaczonego mężczyznę, którego syn został zabity, a kolejny zeszyt otwiera bardzo zabawna scena walki. W żaden sposób nie gryzą się między sobą te zmiany nastroju, a jedna przechodzi płynnie w drugą. Zadziwiające jest, jak scenarzysta, rozpisał swoją historię w czasie. Tom czwarty opisuje wydarzenia, które działy się po tomie drugim, w tym samym czasie gdy Kate przeżywała swoje przygody w albumie z cyfrą 3 na okładce. Wszystko to spina się w jedną, sensowną całość i uzmysławia, jak przemyślana jest fabuła.

Na szczęście ponownie za większość oprawy graficznej odpowiada David Aja. Jego zabawy kadrowaniem, a także rozmiarem samych kadrów nieodmiennie wywołuje u mnie zachwyt. Do tego grube kreski, za pomocą których artysta oddaje najmniejsze skrzywienie twarzy, a także wiele emocji samą postawą ciała dopełniają dzieła. Graficznie komiks prezentuje to, co chcę oglądać w jak największej liczbie albumów na mojej półce. Rysunki perfekcyjnie zgrywają się z dynamiczną fabułą, ale także spokojnymi momentami.

Hawkeye tom 4 strona przykładowa

Rio Bravo to następny świetny tom Hawkeye’a. Rysunki i historia cały czas trzymają bardzo wysoki poziom. Tom jest przyjemną lekturą, przy której nie sposób się nie uśmiechnąć. Jednocześnie trzyma w napięciu i nie pozwala oderwać się od albumu. Jeżeli poprzednie tomy przypadły Wam do gustu, to nie macie się nad czym zastanawiać. Natomiast jeżeli trafiliście na tę recenzję przypadkowo i nie mieliście jeszcze serii w rękach, to koniecznie to zmieńcie. Mało w komiksach głównego nurtu napływających do nas ze Stanów tak zabawach i ładnych pozycji.

Hawkeye tom 4: Rio Bravo

Scenariusz: Matt Fraction
Ilustracje: Francesco Francavilla, David Aja, Chris Eliopoulos
Tłumaczenie: Marceli Szpak
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data premiery: 22.08.2018
Liczba stron: 168
Wymiary: 16.7×25.5cm

Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)