Prawie przegapiłam ten komiks. Tytuł nic mi nie mówił i dopiero nazwisko scenarzysty przykuło uwagę. Jeżeli wychodzi coś od Warrena Ellisa i do tego jest sygnowane logo DC Black Label, to zwyczajnie wypada się tym zainteresować. Czy było warto?
Globalne Pasmo to międzynarodowa organizacja stojąca na straży porządku. Zrzesza 1001 niezwykle utalentowanych agentów, biorących udział w niezwykłych misjach wykraczających poza kompetencje wojska, czy policji. Kiedy po ulicach szaleje człowiek mogący przemienić się w czarną dziurę, albo rządowy eksperyment wymyka się spod kontroli, Globalne Pasmo pędzi ze wsparciem. Terenowi agenci narażają się na kontakt z potworami, czy morderczymi wirusami, kiedy mózgowcy wspierają ich zdalnie sprzed komputera. Wszystko działa niczym dobrze naoliwiona maszyna.
Każdy zeszyt w tomie to osobna historia: opowieść o jednej z niezliczonych misji podejmowanych przez Globalne Pasmo. Tym razem Ellis nie opisuje nadnaturalnych wydarzeń, albo międzywymiarowych podróży. Wszystkie paskudne sprawy są spowodowane nauką i ludzkimi błędami. A to coś wszczepione w ludzki mózg w czasach zimnej wojny przestało działać, jak powinno, a to chirurdzy nawdychali się chemikaliów i eksperymentują bestialsko na swoich pacjentach. Nie wszystkie takie opowieści mają szczęśliwe zakończenie, niektórych nie można już uratować i tylko śmierć przyniesie im ukojenie.
Kiedy zeszyt rysowany jest przez kogoś innego. Jako że każdy z nich to osobna całość, to zupełnie mi to nie przeszkadzało. A czyje prace uświadczymy w tomie? A pewno w oczy rzucają się takie nazwiska jak Dillon, czy Bisley. Podczas lektury miałam wrażenie, że dobór artysty do konkretnej historii nie jest przypadkowy. Warstwa graficzna i fabularna zawsze ze sobą współgrały.
Globalne Pasmo to ciekawa pozycja, która powinna przypaść do gustu fanom Planetary
Czytając o organizacji strzegącej świata przed olbrzymim zagrożeniem często wracałam myślami do przygód Elijaha. Wszystko, co opisano w tomie, równie dobrze mogłoby się przydarzyć na Ziemi, której strzegą agenci Planetary. Wyjątkowo mocno zapadły mi w pamięć opowieści o ludziach zmienionych w potwory – nieważne, czy za ich stan odpowiadał rządowy projekt na grube miliony, czy może szaleni chirurdzy. Takie historie zawsze mocniej do mnie trafiają, niż opowieści np. o porzuconym rządowym satelicie, który za kilka dni rozwali duże amerykańskie miasto.
Lektura tego albumu to była czysta przyjemność. Dziwaczne pomysły Ellisa przekierowane w bardziej naukowe motywy bardzo dobrze działają. Niech nie zmyli Was szaro-bura okładka tomu, podczas obcowania z historią na pewno nie będziecie się nudzić. Aż trudno mi uwierzyć, że wydano jedynie dwanaście zeszytów i tom zbiera całą serię. Opowieść o Globalnym Paśmie jest na tyle wciągająca, że chętnie sięgnęłabym po kontynuację.
Globalne Pasmo
Scenarzysta: Warren Ellis
Ilustrator: Lee Bermejo, David Lloyd, Simon Bisley, Brian Wood
Tłumacz: Jacek Żuławnik
Typ oprawy: twarda
Liczba stron: 320
Wymiary: 17.0×26.0cm
Cena okładkowa: 99,99 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)