Głębia tom 5

Podwodne życie resztek ludzkości powoli zbliża się ku końcowi. Nie mogą zostać w swojej bańce zanurzonej w oceanie, bo nie mają dostatecznego zapasu tlenu. Na powierzchni czeka na nich upał, choroba popromienna i nowi mieszkańcy Ziemi niechcący dzielić się zasobami. Tak, czy siak: przegrana sprawa. Ale czy aby na pewno?

Głębia tom 5 okładkaStela wbrew jakiejkolwiek logice nie rezygnuje ze swojego optymistycznego podejścia do życia. Głęboko wierzy, że szczęśliwe zakończenie jest jej pisane. Szczęście rzeczywiście zdaje się sprzyjać kobiecie: wraz ze swoim towarzyszem trafiła do niewoli. Życie w wygodnej klatce, gdzie nie trzeba walczyć o jedzenie, czy przetrwanie jest bardzo kuszącą opcją. W każdym razie do chwili, kiedy okaże się, że „gospodarze” klatki wybierają się zgładzić marne resztki ludzkości wynurzające się powoli z oceanu.

Zobacz recenzję poprzedniego tomu Głębi >>>>

Ale dlaczego właściwie tak bardzo nienawidzą swoich przodków?

W tym prostym pytaniu upatruję się najciekawszego aspektu całego albumu. Historia porzucenia bezbronnych ludzi na powierzchni chwyta za serce i dobrze tłumaczy negatywne emocje targające postaciami. Jeżeli ktoś skazuje olbrzymią rzeszę ludzi na powolną i bolesną śmierć, by samemu schronić się w bezpiecznym miejscu, to nie zasługuje na litość. Zresztą na przestrzeni całej serii chodziło mi po głowie pytanie: po co ratować tych ludzi? Są brutalni, bezwzględni, a ich rządzący bez reszty skorumpowani i zepsuci. Czy takie społeczeństwo powinno się odrodzić?

Miałam nie wspominać o rysunkach Tocchiniego, bo skoro dobrnęliście do ostatniego tomu, to pewnie doskonale wiecie, jak się prezentują, ale niestety muszę coś napisać. Pierwszy raz podczas lektury tej serii miałam wrażenie, że część kadrów jest dziwnie rozciągnięta. Nie jestem jednak do końca przekonana, czy był to celowy zabieg artystyczny. W kilku miejscach miałam wrażenie, że rysunek powstał, a potem okazało się, że nie pasuje do kadrów, więc został rozciągnięty, bez zachowania proporcji. Dajcie znać koniecznie, co wy uważacie na ten temat!

Jako że Głębia tom 5 to już ostatnia część cyklu pozostaje mi ocena całości dzieła Remendera. Muszę przyznać, że mam mieszane uczucia. Z jednej strony scenarzysta poruszył wiele ciekawych wątków: rozbita rodzina, zepsuta władza, grzechy przeszłości rzucające cień na całą ludzkość… Niestety sporo z nich zostało szybko uciętych, bo ważniejsze było wciśnięcie 10 stron walki, niż rozwinięcie wątków.

Do tego bardzo trudno było mi polubić główną bohaterkę. Jej naiwność, wiara, że „jakoś się ułoży” była męcząca. Wręcz wyczekiwałam aż w końcu stanie się jej coś złego. Postawa wiecznego optymizmu zderzyła się z namacalnym cierpieniem dzieci kobiety. Ślepa wiara w szczęśliwe zakończenie sprawiała, że Stela zachowywała się, jakby bagatelizowała ból swoich bliskich. Bo oczywiście: córka spędziła kilkanaście lat w niewoli, ale przecież i tak wszystko na końcu będzie dobrze.

Głębia tom 5 – Światłość niesie światłość

Scenariusz: Rick Remender
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Ilustrator: Greg Tocchini
Liczba stron: 184
Format: 170 × 260 mm
Oprawa: miękka
Cena okładkowa: 52,00 zł

Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)