Głębia tom 2: Zanim spali nas świt

Pierwszy tom Głębi zaskakiwał dynamiką i wrzuceniem czytelnika… na głęboką wodę (przepraszam, musiałam). Poznawanie bohaterów i świata działo się podczas walki protagonistów o życie i próbach poradzenia sobie z dramatem, jaki ich dotknął. Samo zakończenie było niespodziewane i gwałtowne, ale także zachęcające do sięgnięcia po kolejny tom.

Głębia tom 2: Zanim spali nas świt okładkaPoznamy w nim losy drugiej córki Steli – Delli, która to trafiła do Voldin –  paskudnego miejsca, gdzie wszelkie przejawy optymizmu są surowo zakazane. Ideologia, jaką muszą kierować się mieszkańcy miasta, jest zaprzeczeniem wszystkiego, w co wierzy Stela. Chociaż ona sama zaczyna zastanawiać się nad słusznością swojego postępowania, a także konsekwencjami, jakie musiała ponieść jej rodzina. Czy nadzieja i optymizm faktycznie wystarczą, aby poradzić sobie z nowymi zagrożeniami? Pod wodą jest ich bardzo dużo – kończące się zapasy tlenu, a także rasa zmutowanych rybo-ludzi dadzą się bohaterce we znaki. Jeżeli nie otrząśnie się z żałoby po śmierci dziecka, to nie będzie miała dużych szans na przeżycie. Ciężar uratowania resztek ludzkości cały czas spoczywa na jej barkach. Dzieli trudy tej misji z dwójką ocalonych z Polumy. Poznajemy historie jednego z nich, dla którego ratowanie świata jest pokutą za paskudne grzechy przeszłości. Mam nadzieję, że w kolejnym albumie postać ta zostanie rozwinięta oraz że dowiemy się więcej o drugiej ocalonej osobie – kobiecie będącej kiedyś w niewoli u samego Rolna.

Za rysunki nadal odpowiada Tocchini umiejący oddać specyfikę podwodnego świata. Paskudne hybrydy, czy stroje do pływania sprawiające, że osoba, która je nosi, wygląda jak ryba, nie pozwalają zapomnieć, gdzie rozgrywa się akcja. Jest jednak miejsce, które wyłamuje się z tego schematu. Voldin stylizowany jest na państwo totalitarne (wystarczy wspomnieć, że funkcjonuje tam Ministerstwo Myśli), a wizualnie przypomina ZSRR. Objawia się to poprzez ubiór mieszkańców, a także dziwne maszyny przypominające niedźwiedzie polarne. Kilka słów warto też wspomnieć o kolorach, gdyż od ósmego zeszytu (czyli drugiego w omawianym albumie) nakłada je ktoś inny niż w tomie pierwszym. Dave McCaig, bo to on przejął to zadanie, nieco lepiej radzi sobie z używaniem kilku odcieni tego samego koloru. Zmiana może jest drobna, ale zauważalna.

Głębia tom 2: Zanim spali nas świt przykładowa strona

Fabuła w drugim tomie Głębi zwalnia. Bohaterka ma więcej czasu, żeby zastanowić się nad swoimi wyborami życiowymi oraz tym, co może przynieść niepewna przyszłość. Niestety zawiódł mnie wątek Delli, który rozpoczął się bardzo obiecująco. Motyw wysoko postawionej w hierarchii miasta kobiety, związanej z kimś łamiącym wszystkie prawa Voldinu wydaje się świetnym materiałem na nieco dłuższą opowieść. Niestety historia ta szybko zostaje ucięta i definitywnie zamknięta, pozostawiając po sobie niedosyt. Zakończenie tomu nie jest typowym cliffhangerem, ale silną sugestią rozpoczęcia zupełnie nowej przygody, nowego rozdziału w życiu bohaterki. Chętnie popłynę tam razem z nią.

Głębia tom 2: Zanim spali nas świt

Wydawnictwo: Non Stop Comics
Tytuł oryginalny: Low, Vol. 2: Before the dawn burns us
Wydawca oryginalny: Image Comics
Liczba stron: 112
Format: 170×260 mm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor
ISBN-13: 9788381103350
Wydanie: I
Cena z okładki: 42 zł

Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)

Tekst pierwotnie opublikowany na #niespie.com