Gideon Falls to seria z kilkoma zakończeniami. Zawsze, jak myślę, że to już na pewno ostateczne starcie okazuje się, że wydano jeszcze kolejny tom. Ile razy trzeba mierzyć się z Czarną Stodołą? Tyle ile trzeba, aby wypędzić to paskudztwo do piekła, z którego wypełzło. W poprzednim albumie bohaterowie zostali porozrzucani po dziwnych rzeczywistościach, czas, aby się spotkali i już NA PEWNO po raz ostatni stawili czoła złu.
W różnych światach każdy spotkał przynajmniej jedną osobę, którą spróbuje ocalić. Trudno jednak samemu pojąć grozę wydarzeń, a co dopiero ochronić przed nią innych. Na szczęście w kupie siła i losy wszystkich pionków zostaną ponownie splecione na szachownicy niesamowitości. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość nabierają coraz większego sensu. Sam cel istnienia Stodoły okazuje się nie tak oczywisty, jak kiedyś. Jaką rolę pełni? Czym jest dla drzemiącego w środku potwora? Im więcej wiadomo, tym bardziej oczywiste wydają się błędy popełnione podczas długiej walki.
Czy wielki finał jest satysfakcjonujący?
Czytając ostateczną rozgrywkę, miałam wrażenie, że opisane wydarzenia już się w albumie zadziały. Ucieczka przed potworem, stawianie mu czoła z zaledwie marnym zarysem planu, czy podróże przez czas. Koniec nic nie tłumaczy, ani nie ma w sobie żadnego ciekawego zwrotu akcji. To, co znamy od trzech tomów, wypełnia i ten album. Było to dla mnie dosyć rozczarowujące, bo liczyłam na ciekawe wyjaśnienie albo zwykłe zaskoczenie. Dostałam więcej tego samego. Aż musiałam sięgnąć po poprzednie części i zrobić porównanie, by sprawdzić, czy pamięć nie płata mi figli.
Nie mogę nie narzekać, również z bardziej prozaicznego powodu: samej zawartości albumu. Gideon Falls tom 6 to… jeden zeszyt i materiały dodatkowe. Miałam wrażenie, że nie czytam pełnoprawnego albumu, ale próbę sztucznego przedłużenia serii, mającą wyłudzić pieniądze za wielki finał. Nie mam tutaj żalu do rodzimego wydawcy, on po prostu podążał za sposobem, jak historia została wydana w Stanach. Niemniej, czułam sporę rozczarowanie, kiedy za połową tomu zorientowałam się, że to już koniec. Do tego sekcja materiałów dodatkowych zaczyna się od 6 (!) kartek ze scenariuszem finałowego zeszytu w języku angielskim. Czy jest to coś, co chciałam czytać po lekturze wspomnianego komiksu? No nie bardzo.
Mam problem z Gideon Falls jako całością. Klimat budowany był bardzo umiejętnie, a wyraziste postaci dało się polubić. Do tego światy równoległe były bardzo interesujące, widać, że Lemire ma dużo świetnych pomysłów. Niestety każda kolejna „ostateczna” walka rozczarowywała mnie coraz mocniej. Zło coraz śmielej pełzało na powierzchni i utraciło przez to część grozy. Jest to pozycja, która zaczęła się świetnie, a skończyła dość przeciętnie.
Gideon Falls tom 6 – Koniec
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: Andrea Sorrentino
Kolory: Dave Stewart
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Liczba stron: 128
Format: 180×275 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
Cena okładkowa: 59,00 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)