Flashpoint to jeden z komiksów, o których myślę bardzo ciepło. Podoba mi się tragiczna wizja świata DC, gdzie losy największych z bohaterów potoczyły się zupełnie inaczej. Najbardziej jednak podobało mi się, co zrobiono z postacią Batmana i jego rodziny. Thomas Wayne (później tak brutalnie sponiewierany przez Kinga), był bardzo świeżą wersją Mrocznego Rycerza. Jeśli go polubiliście tak, jak ja to może was zainteresować Flashpoint Powrót!
Z jakiegoś powodu świat wrócił do swojej „złej” wersji. Thomas miał nadzieję już nigdy nie obudzić się w mieście, w którym zginął jego ukochany syn, a żona zupełnie postradała zmysły. To wszystko miało zostać zapomniane i wymazane. Doktor Wayne nie rozumie jakim cudem żyję i czemu znowu jest w świecie, gdzie pozbawiono go rodziny. Zaczyna własne śledztwo, mając nadzieję, że ponownie znajdzie guzik restartujący rzeczywistość.
Sporo się dzieje!
Walka Amazonek i mieszkańców Atlantydy trwa w najlepsze i pochłania coraz to nowe obszary. Jakby tego było mało, to w Gotham pojawia się Zegarkowy Morderca, który patroszy postaci, jakie mogłyby zmienić bieg historii. Czy ten osobnik wie, że żyje w wadliwym świecie i stara się zapobiec wymazaniu go? Pozbyć się bohaterów, zanim będą mogli stać się herosami? W tle majaczą inne tragiczne postaci, takie jak rodzina Dentów. Tragedie powoli zabierają kolejnych ich członków i chociaż Batman nie chce zawracać sobie nimi głowy, to od niektórych dramatów nie można uciec.
Thomas jest bardzo gniewną wersją Batmana. Nie chciał już żyć. Jedyne czego pragnął to świat, gdzie to Bruce wyszedł z ciemniej alejki żywy i zostało mu to odebrane. Zaślepiony nienawiścią nie potrafi połączyć kropek tak sprawnie, jak kiedyś. Wszystko, co go otacza, nie ma znaczenia, bo przecież nie powinno istnieć. Ale Batman nigdy nie był postacią zupełnie wyzutą z empatii. Większość tomu oczekiwałam, czy w końcu przejrzy na oczy.
W albumie nie zabraknie także Bruce’a z „głównego” uniwersum, który stoi za przywróceniem swojego pokręconego taty do życia. Ten wątek wypadł najsłabiej, bo trudno mi obserwować, jak jeden z największych herosów świata niemal poświęca swoją własną rzeczywistość dla egoistycznego celu. Zachowuje się zupełnie, jak nie on i czytanie tego nie jest przyjemne. Tak samo, jak opowiadania o czasie i przestrzeni w świecie DC. Na szczęście oba te bełkotliwe wątki są marginalne.
Flashpoint Powrót to album dobry, ale z problemami. Bardzo podobał mi się Thomas Wayne – bardziej przypominał faktycznie wersję Flashpointową, a nie abominację Kinga. Bezkompromisowy, brutalny i mocno skupiony na swoim celu, w którego centrum jest miłość do syna. Takiego właśnie go poznałam i polubiłam.
Flashpoint Powrót
Scenarzysta: Geoff Johns, Jeremy Adams, Tim Sheridan
Ilustrator: Eduardo Risso, Mikel Janin, Xermanico
Tłumacz: Tomasz Sidorkiewicz
Typ oprawy: twarda
Liczba stron: 232
Wymiary: 17.0×26.0cm
Cena okładkowa: 119,99 zł
Recenzowała: Małgorzata Chudziak (Blue Bird)