Zanim zasiądę do drugiego sezonu Doom Patrolu, postanowiłam dokończyć komiksową serię autorstwa Granta Morrisona. Trzeci, ostatni już niestety album trafił w końcu w moje ręce. Jak szalony scenarzysta żegna się ze swoimi postaciami i czytelnikami? Na pewno nie będzie to łatwe i przyjemne rozstanie.
Na samym początku tomu powraca do nas nasz stary znajomy Pan Nikt. Postanawia wystartować w wyborach prezydenckich i ku zaskoczeniu wszystkich ma duże szanse. Wszystkie osoby, które nie chcą głosować, wybiorą Nikogo, ci zmęczeni politycznymi przepychankami również mogą zostać skuszeni nową, szaloną opcją. Oczywiście nie spodoba się to obecnie trzymającym władzę oraz Cliffowi nazbyt dobrze pamiętającemu pewien złowieszczy obraz. Jednak, czy można zrobić coś Nikomu, jeżeli ten nie łamie prawa, a “jedynie” kandyduje na najważniejszy urząd w kraju?
Na dodatkowe uznanie zasługuje historia parodiująca opowieść o Fantastycznej Czwórce. Bardzo udanie oddano w niej podobieństwo do Pierwszej Rodziny Marvela, np. Cliff jest analogią Thinga, a Rebis Human Torcha. Dodatkowo ten fragment albumu rysowany jest na modłę starych komiksów z Domu Pomysłów. Taki przerywnik to sympatyczny moment na złapanie oddechu przed kolejnymi druzgocącymi wydarzeniami.
Zobacz recenzję drugiego tomu Doom Patrolu >>>>
Doom Patrol tom 3 dużo bardziej niż poprzednie albumu ukazuje różnice pomiędzy postaciami. Wspólnym mianownikiem bohaterów jest ich niezwykłość, ale poza tym każdy ma własne, skomplikowane problemy. Ciało Rebisa przechodzi niezwykłą przemianę, której efektu nikt nie może się spodziewać. W tym samym czasie Jane spróbuje zmierzyć się z własną przeszłością, tym razem bez pomocy kolegi z zespołu. Dorothy powalczy z czymś potwornym nawiedzającym ją w koszmarach, a Cliff zrozumie, że zespół rozpada się w szwach. Jak utrzymać w kupie tak pokaleczone indywidua?
Trudne pożegnanie
Morrison nie jest scenarzystą serwującym swoim podopiecznym szczęśliwe zakończenia. Obserwując rozwój wydarzeń, coraz bardziej martwiłam się o bohaterów. Jak mieli poradzić sobie rozdzieleni, skoro najlepiej pracowali, pilnując pleców kolegów Doom Patrolu? A jakby tego było mało, to kolejne olbrzymie zagrożenie pojawiło się pod samym nosem protagonistów. Niespodziewane zwroty akcji i brudne sekrety wypływające na powierzchnię sprawiały, że trudno było mi się od tomu oderwać.
Scenarzysta kończy tę szaloną jazdę bez trzymanki… szaloną jazdą bez trzymanki. Doom Patrol to twór niezwykły, wciągający w swój świat, z którego nie można i nie chce się uciec. Fenomen tej serii nawet po wielu latach od wydania zupełnie nie dziwi. Dopiero kilka dekad później udało się stworzyć coś na podobnym poziomie. Jeżeli chcielibyście pozostać z postaciami na dłużej, to polecam serdecznie Doom Patrol z imprintu Young Animal, bo to on jest duchowym następcą komiksu Morrisona. Mam nadzieję, że Egmont pokusi się na wydanie i tej perełki.
Doom Patrol tom 3
Scenariusz: Grant Morrison
Rysunki: Richard Case, Ken Steacy, Sean Phillips i in.
Przekład: Jacek Drewnowski
Oprawa: twarda
Liczba stron: 420
Format: 170 x 260 mm
Sugerowana cena detaliczna: 119,99 zł
ISBN: 978-83-281-9629-2
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)