Diuna tom 1

Nie czytałam Diuny, ani nie obejrzałam jej ekranizacji. Niemniej nawet pod kamień, który zamieszkuję, dotarły wieści o tym dziele. Przy okazji kinowej premiery dowiedziałam się, jak wiele „diunarzy” (?) jest na Facebooku. To właśnie szum, który stadnie wywołali, skłonił mnie do sprawdzenia komiksu. Seria ma być prequelem Diuny, więc to bardzo dobry punkt startowy dla takiego laika, jak ja. Zobaczmy, z czym się to je.

Diuna tom 1 okładkaNa samym początku poznajemy pustynną, nieprzyjazną planetę – Arrakis. Niebezpieczna do granic możliwości wabi cennym surowcem ukrytym pod piaskiem. Chciwość ludzka nie zna granic, więc Imperator pragnie skarbów planety, nawet za cenę życia pracujących przy wykopywaniu ludzi. Jednocześnie wysyła na miejsce planetologa, który ma odkryć, dlaczego tylko w tym jednym miejscu w całej galaktyce można zdobyć przyprawę, którą z takim zapamiętaniem szuka.

Kolejnym istotnym wątkiem jest wejście w dorosłość przyszłego księcia planety Kaladan – Leto. Chłopak rozpocznie naukę w obcym świecie pełnym technologicznych cudów. Odkryje niesamowitość planety, na którą nawet Imperator nie ma wstępu.  Chętny do eksploracji i przeżywania przygód może wpakować się w nie lada tarapaty.

Czy to już wszystko?

Nie! W komiksie czai się również spisek obalenia władcy galaktyki, spłodzenia kosmicznego mesjasza oraz próba wyrwania się z niedoli nastoletniego niewolnika. A wszystko to nader dobrze się spina. Wątki są mniej lub bardziej połączone i tylko patrzeć jak mocniej się ze sobą splotą. Istnieją jako zestaw naczyń połączonych – nawet jeśli nie widać tego na pierwszy rzut oka, to bohaterowie wzajemnie na siebie oddziałują. Nic nie dzieje się w próżni, postaci się znają, wchodzą w interakcje i czuć, że ten świat żyje. Nie jest to jedynie papierowa fasada, a coś dobrze przemyślanego.

Niestety Jae Lee rysował jedynie okładkę, a zawartość albumu to praca Deva Praminika. Piszę „niestety”, bo warstwa graficzna, mówiąc delikatnie, nie powala. Emocje, które wykrzywiają twarze bohaterów, są przerysowane w niemal karykaturalny sposób. Bohaterowie wyglądają, jakby mieli kilka lat i ktoś dorosły poprosił ich o zaprezentowanie konkretnej emocji. Wyolbrzymienie mimiki momentami wybija z lektury, bo nie można na poważnie brać wszystkich dziwnych grymasów.

Diuna tom 1 przykładowa strona

Rysunki to największy i właściwie jedyny mankament albumu. Diuna tom 1 pomimo ilości wątków i postaci jest zrozumiała i przystępna. Nawet nie zauważyłam, a już wciągnęłam się w fabułę. Młode książątko interesowało mnie mniej, niż nastoletni niewolnik, ale w ostatecznym rozrachunku żadna z części składowej albumu nie była nudna. Byłam przekonana, że to komiks nie dla mnie, ale po lekturze mogę polecić go Diunowym analfabetom. Na pewno sprawdzę kontynuację!

Diuna Ród Atrydów tom 1

Scenariusz: Brian Herbert, Kevin J. Anderson
Rysunki: Dev Pramanik
Kolory: Alex Guimaräes
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Oprawa: twarda
Format: 17,6 x 26,9 cm
Druk: kolor
Papier: kredowy
Liczba stron: 112
Cena: 49 zł

Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)