Burzliwe losy zespołu Batmana i Batwoman w końcu trochę się uspokoiły. Red Robin powrócił do świata żywych, Clayface jest już blisko odzyskania dawnej postaci i nawet Stephanie zaczyna porządkować swoje życie. Wszystko zmierza w dobrą stronę, tylko że… to komiks o Batmanie, więc nie może obyć się bez łez, smutku i martwych rodziców.
Grupa złożona z „ofiar Batmana”, jak same się nazywają, jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa. Lider zespołu wyrzutków chce nie tylko skrzywdzić Nietoperza, ale również obrócić opinię społeczną przeciwko niemu. Jeden wyjęty spod prawa mściciel mógł mieć ciche przyzwolenie od władz miasta na swoje działania, ale cała, zmilitaryzowana grupa, to co innego. Dodatkowe wątpliwości budzi obecność w drużynie Batmana, jednego ze stałych mieszkańców Arkham. Nic dziwnego, że burmistrz Gotham nie jest zachwycony po poznaniu szczegółów operacji przeprowadzonej w jego mieście przez Mrocznego Rycerza.
Różne odcienie szarości
Śledząc rozwój fabuły, nie sposób przyznać choćby odrobiny racji złoczyńcom zaprezentowanym w tomie. Batman zaślepiony swoją misją nie zauważa, czym staje się jego krucjata. Kiedy ktoś nieuprawniony do tego zakłada jednostkę militarną, to normalne, że ludzie zaczynają się temu sprzeciwiać. Nie wiedzą, kim jest Batman i dlaczego mieliby mu zaufać. Do tego obrazka należy dodać, postać Tima Drake’a. Chłopak jest tak podekscytowany nowymi pomysłami i możliwościami, że nawet nie próbuje popatrzeć na sytuację z dystansu. Wizja, którą roztacza, to absolutna kontrola nad policjantami, a nawet służbą zdrowia sprawowana przez członków bat-rodziny. Czy to rzeczywiście najlepszy możliwy scenariusz?
Na deser zostaje emocjonujący finał i Batwoman, która jako jedyna zdaje sobie sprawę, na czym polega wojna. Kobieta jawnie sprzeciwia się reszce zespołu, podejmuje trudną decyzję i ratuje całe miasto przed potworem. Różnica pomiędzy nią a całą resztą bat-rodziny jest widoczna gołym okiem. Kate jest żołnierzem na służbie i zrobi wszystko, co konieczne, by ocalić swoje miasto. Niestety jej zachowanie może być początkiem końca nietypowego zespołu chroniącego Gotham.
Detective Comics tom 6, to jednak przede wszystkim pozycja wypełniona wartką akcją. Bijatyki, odbijanie Arkham (który to już raz?), walka z wielkim potworem (znowu): wszystko to musiało znaleźć się w komiksie. Nadal najbardziej interesujące są relacje pomiędzy postaciami, jednak jedna z nich zachowuje się wyjątkowo… dziwnie. Tim Drake po swoim powrocie z zaświatów nagle zyskuje zupełnie nowe siły na walkę z przestępczością, kiedy wcześniej poważnie rozważał odwieszenie peleryny na kołek. Jego dziewczyna ucieszona odzyskaniem ukochanego, zdaje się początkowo tego nie zauważać, ale jak długo da radę oszukiwać samą siebie, że czeka ją normalne życie u boku Tima? Cóż, może kiedyś tak, ale na pewno nie teraz.
Detective Comics tom 6: Upadek Batmanów
Scenariusz: James Tynion IV
Rysunki: Joe Bennett, Miguel Mendonca, Jesus Merino, Philippe Briones, Eddy Barrows
Przekład: Tomasz Sidorkiewicz
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 168
Format: 167 x 255 mm
Sugerowana cena detaliczna: 49,99 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)