Każda seria musi mieć swój koniec. Nieważne, jak charyzmatyczne postaci wykreuje autor i na jaką niesamowitą przygodę ich wyśle. Ich droga w pewnym punkcie zostanie sfinalizowana. Tym zwieńczeniem dla Deadly Class jest tom 12 domykający historię Marcusa. Jak potoczyły się losy niegdysiejszego buntownika? Zapraszam do zapoznania się z recenzją.
Wszystkie postaci, którym udało się dożyć wieku średniego przeszły mniejszą lub większą przemianę. Stara gwardia wyrobiła się i prowadzi swoje nikczemne interesy, lub wręcz przeciwnie: zupełnie zrezygnowała z przelewania krwi. Nie ma to jednak większego znaczenia, bo ktoś z ich przeszłości poluje na dawnych kolegów i koleżanki z klasy. Jeden po drugim padają ofiarą bezwzględnego mordercy. Kwestią czasu jest, kiedy Maria, Marcus i ich spokojne życie na uboczu znajdą się na celowniku. Czy schorowana kobieta i zmęczony życiem bohater mają jakiekolwiek szanse?
Główny bohater lubi mówić
Zanim jednak zbliżymy się do wielkiego finału i ukoronowania całego wysiłku scenarzysty, musi być miejsce na rozwleczone monologi Marcusa. Jeżeli wkurzała was jego nastoletnia maniera, to jako dojrzały mężczyzna jest jeszcze trudniejszy do zniesienia. Wyobraźcie sobie nielubianego wujka, który marudzi, że świat zmierza do upadku i już nic dobrego na nim nie ma. Maria stara się równoważyć pesymizm ukochanego, ale nie pasuje mi to do jej postaci. Do tego pewnie pamiętacie straszną chorobę, na którą zapadła w poprzednim albumie? Sądziłam, że to mocno zmieni trajektorie jej życia, ale tak się nie stało. W kilku kadrach stęknęła z bólu, Marcus parę razy wspomniał o jej zdrowiu, no i tyle. Można nawet zapomnieć, że cokolwiek jej dolega.
Największe rozczarowanie przyniosło jednak zamknięcie opowieści o Sayi. Była moją ulubioną zabójczynią, rozdartą pomiędzy swoimi pragnieniami a olbrzymimi oczekiwaniami własnej rodziny. Pisanym było jej stanąć na czele kartelu, ale okupiła to litrami przelanej krwi. To, czym się stała po upływie kilku dekad, smuci i rozczarowuje, bo niewiele zostało z dziewczyny gotowej ruszyć najbliższym na ratunek. Nie ma również widoków na dopowiedzenie jej historii i wyjaśnienie, co tak wpłynęło na zmianę jej charakteru.
Deadly Class tom 12 to niestety album bardzo nierówny. Cierpi na tę samą przypadłość, co wiele innych komiksów Remendera: zbyt rozwleczenie pewnych wątków przy lekceważeniu innych. Smutne życie Marcusa i jego absolutnie nieinteresujące rozważania o sprzedaniu młodzieńczych ideałów znudziły mnie niemiłosiernie. Z drugiej stronie Sayi poświęcono kilka stron i zupełnie nie wyjaśniono jej przemiany. Zakończenie z Marią i Marcusem było satysfakcjonujące, ale potem zrobiliśmy przeskok w czasie do nastoletnich bohaterów i… następnej rozwleczonej tyrady. Wolałabym, żeby seria była o dwa tomy krótsza, bo wiele w niej dobrych rzeczy, które giną pośród zapychaczy.
Deadly Class tom 12 – Czułe pożegnanie cz. 2
Scenariusz: Rick Remender
Rysunki: Wes Craig
Tłumaczenie: Paweł Bulski
Oprawa: miękka
Liczba stron: 144
Format: 170 × 260 mm
Cena okładkowa: 59,90 zł
Recenzowała: Małgorzata Chudziak (Blue Bird)