Światy magii i miecza, to nie do końca moje klimaty. Półnadzy wojownicy wywijający olbrzymi mieczami zawsze wydawali mi się nudni i jednowymiarowi. Jednak wrzucenie takiej postaci w realia współczesnego świata wydaje się ciekawym pomysłem. Zwłaszcza, że działało to bardzo dobrze w serii Birthright (którą również wypadałoby w końcu u nas wydać), a nazwisko Lemire’a na okładce to następny dobry powód, by zainteresować się pozycją.
Tytułowy Berserker to wojownik tak stereotypowy, że aż ociera się o śmieszność. Prowadzi w głowie pompatyczne monologi o swoim żywocie, morduje wszystko, co stanie mu na drodze, a jego klatki piersiowej nie powstydziłyby się postaci z lat 90’. Na samym początku myślałam, że może autor będzie chciał obnażyć śmieszność tak skonstruowanego protagonisty, ale szybko zostałam wyprowadzona z błędu. Berserker doświadcza olbrzymiej osobistej tragedii, a później (jakby mało było mu cierpień) trafia do Nowego Jorku. Nie zna języka, ani zwyczajów miasta, ale na szczęście trafia na pewnego bezdomnego, który postanawia pomóc dziwnemu przybyszowi.
Konfrontacja dwóch bohaterów wyciągniętych z dwóch różnych bajek jest najmocniejszą częścią albumu
Mężczyźni nie mogą nawet się porozumieć, bo mówią w innych językach, ale udaje im się nawiązać nić porozumienia. Jeden załatwi prowiant, drugi obroni przed napastnikami dręczącymi bezdomnych dla zabawy… Jednocześnie zbliżaj się do siebie i odkrywają, że łączy ich więcej niż mogliby się spodziewać. Pewien rodzaj bólu i rozpaczy jest uniwersalny dla każdej opowieści: czy to tej o niezłomnym herosie, czy o złamanym przez życie bezdomnym.
Na poziomie konstrukcji relacji bohaterów, ich podobieństw i różnic komiks jest bardzo dobry. Niestety składa się zaledwie z czterech zeszytów, więc scenarzysta nie ma gdzie poprowadzić większej ilości wątków. Mam poczucie jakby komiks był szkieletem fajnej opowieści, któremu zabrakło wypełnienia. Fabuła jest prosta, prowadzi z jednego punktu do drugiego najprostszą możliwą drogą. Scena, w której Berserker obserwuje wielkie miasto i jest zdziwiony, zamyka się w dosłownie kilku kadrach. Czy ktoś z innego świata nie powinien poświęcić trochę więcej czasu na kontemplowanie nawet tak zwyczajnych rzeczy, jak auta, czy światła drogowe?
Komiks czytało mi się bardzo dobrze, a oprawa graficzna Mike’a Deodato Jr. świetnie oddawała realizm historii. Nie mogę jednak pozbyć się wrażenia, że komiks miał potencjał na stanie się czymś dużo lepszym. Pomiędzy spektakularnym siekaniem mieczem przeciwników a próbą nawiązania kontaktu pomiędzy dwoma mężczyznami władającymi różnymi językami, nie ma miejsca na rozwinięcie postaci. Nie wiem czemu Lemire nie zdecydował się na dłuższą formę, w której lepiej się odnajduje i ma gdzie pokazać cały swój kunszt w budowaniu opowieści.
Berserker Uwolniony
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: Mike Deodato Jr.
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Liczba stron: 136
Format: 180×275 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
Cena okładkowa: 59,00 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)