Lubię uniwersum Sandmana i nie zawsze podoba mi się, co aktualnie jest z nim robione. Z chęcią więc sięgam po starsze opowieści pisane przez Gaimana lub dziejące się w jego komiksowym zakątku świata DC. Nie byłam jednak świadoma, że kilka historii napisał Bill Willingham. Lubię jego Baśnie i aktualnie poznaję Jacka z Baśni, świetnie się przy tym bawiąc. Musiałam więc sięgnąć po Bajania.
Album podzielony jest na kilka niezależnych historii. Zaczynamy od misji Merva Dyniogłowego. Postać ta ma za zadanie złapać niewdzięczny koszmar, który śmiał ukraść coś władcy Śnienia. Nie wydaje się on być przygotowany do trudnej misji, ale jego wybujałe ego nie pozwoli mu się do tego przyznać. Jest również tarczą, od której odbija się zdrowy rozsądek i jakiekolwiek logiczne myślenie. Właśnie dlatego Merv ma spore szanse powodzenia. On zakłada, że jest głównym bohaterem każdej opowieści, a z takim nastawieniem… musi nim zostać. Nie ma wyboru!
Powraca najpotężniejsza z czarownic!
Kolejna dłuższa historia skupia się na kilku dawnych bogach, którzy zapragnęli położyć ręce na pewnej starej duszy. Tesa, bo to właśnie jej życie będzie na szali, nie przeżyła eonów, bo miała szczęście. Czarownica ta świetnie planuje i bezwzględnie rozprawia się ze swoimi wrogami. Nie można tak po prostu jej zaatakować i liczyć, że wszystko dobrze się skończy. Zawsze lubiłam tę postać za jej olbrzymią wiedzę magiczną i wyrachowanie. Najstraszliwsze rzeczy nie robią na niej najmniejszego wrażenia, więc z kamienną twarzą pójdzie policzyć się z bóstwami, które śmiały podnieść na nią rękę. Ta śmiertelniczka nie pozwala ze sobą zadzierać. Do tego zdaje sobie ona sprawę, jak działają opowieści i fenomenalnie wykorzysta ich dynamikę na swoją korzyść. W tej części najbardziej czułam, że scenarzysta Baśni odpowiada za scenariusz.
Powrót do świata Sandmana jest przyjemny, ale nie spotkamy w nim samego Władcy Śnienia. Trochę mnie to zaskoczyło, ale rozumiem tę decyzję. Wachlarz postaci, który wyszedł z głównej serii, jest tak ciekawy, że można z nimi zrobić wiele dobrego. I o ile Merv nigdy nie był moim ulubieńcem, tak Tesę uwielbiałam, więc świetnie bawiłam się, czytając jej przygody. Potężny byt rozwiązujący wszelakie problemy za pstryknięciem palców nie był tu potrzebny.
Bajania to bardzo przyjemna lektura, szczególnie dla tych tęskniących za „starymi dobrymi komiksami” z uniwersum Gaimana. Nie rewolucjonizują, ani nie zmieniają materiału źródłowego, ale nie taka jest ich funkcja. Są raczej nostalgiczną wycieczką do miejsca, które zachwyciło mnie dekadę temu, zręcznie odtwarzają ducha oryginału, oferując podróż do magicznego świata. Rzecz godna uwagi fanów uniwersum – polecam serdecznie.
Bajania
Scenarzysta: Bill Willingham
Ilustrator: ilustratorzy różni
Tłumacz: Zofia Sawicka
Typ oprawy: twarda
Liczba stron: 224
Wymiary: 17.0×26.0cm
Cena okładkowa: 99,99 zł
Recenzowała: Małgorzata Chudziak (Blue Bird)