Pierwszy tom Astonishing X-Men zachwycił mnie swoimi nawiązaniami do starych przygód mutantów, ale także wartką akcją i niebanalną fabułą. Sięgając po kolejną część, liczyłam na powtórkę z rozrywki. I nawet jeżeli zakończenie złamało mi serce, to muszę przyznać, że Whedon nie zawiódł oczekiwań, które w nim pokładałam.
Emma Frost od samego początku była najbardziej niepokojącym członkiem zespołu. Przecież w przeszłości bliżej jej było do złoczyńcy niż superbohaterki. Teraz całe zło skryte w sercu kobiety znajdzie swoje ujście. Bohaterowie doświadczą najbardziej bolesnych ataków, bo wymierzonych w ich uczucia i sposób postrzegania rzeczywistości. Jak obronić się przed wpływem potężnych telepatów? X-Men czeka nierówna, ale nie skazana na porażkę, walka. Zakończenie starcia nie przyniesie jednak wytchnienia. Tuż z jednej akcji drużyna trafi w sam środek międzygwiezdnego konfliktu. Odległa planeta rządzona przez bezwzględnego Kruuna, pozbawiona jest nadziei na lepsze jutro. Miejsce, w którym pomoc słabszym to najgorsza zbrodnia, a przetrwać mogą jedynie najbardziej agresywne i najsilniejsze jednostki, nie przywita ciepło bohaterów. Zwłaszcza że jeden z mutantów może zniszczyć całą planetę, a jej mieszkańcy doskonale zdają sobie z tego sprawę.
Wszystkie te przygody to mieszanka dynamicznych walk, dziwnych motywów i przede wszystkim autentycznych postaci.
Pomimo że bohaterowie obdarzeni są wachlarzem przeróżnych mocy i dość wyraźnie odróżniają się od homo sapiens, to są w swoich zachowaniach bardzo ludzcy. Jednocześnie scenarzyście udało się uniknąć powielania klisz. Wyraźnie widać to na przykładzie Emmy – kobieta dopuszczała się paskudnych rzeczy i zwyczajnie można by oczekiwać, że będzie z tego powodu smutna czy zawstydzona. Tymczasem dumna i wyniosła bohaterka nie ma zamiaru nikogo przepraszać za swoje zachowanie. Jest niczym diament: od początku do końca. Nie dopasowuje się do wyświechtanego modelu złoczyńcy, który zmienia stronę i bardzo żałuje za grzechy przeszłości.
Whedon ponownie wykreował nietuzinkową historię, w której może wydarzyć się wszystko. Zapowiedź zmiany składu zespołu sprawiła, że przez całą lekturę zastanawiałam się, które z bohaterów nie powróci na Ziemię. Rozegranie tego wątku złamało mi serce, ale nie da się nie docenić sprawnie poprowadzonej fabuły. Wszystko to w oprawie graficznej Johna Cassadaya podkreślającej niezwykłość tytułu. Przygody zespołu na innej planecie to zderzenie dziwnej technologii wyciągniętej ze starych filmów science fiction z całkowitą powagą bohaterów. Nie ma miejsca na żarciki z obcego świata, kiedy ważą się losy Ziemi.
Mutanci mają sporo szczęścia, gdy mowa o dobrych komiksach z ich udziałem, gdyż jest ich całkiem sporo. Astonishing X-Men zdecydowanie należy do tej grupy. W komiksie wszystko do siebie pasuje: od dynamiki w zespole po rozwiązania wątków końca świata. Pozostaje mi czekać na kolejny album!
Astonishing X-Men tom 2
Scenariusz: Joss Whedon
Rysunki: John Cassaday
Kolory: Laura Martin
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawnictwo: Mucha Comics
Liczba stron: 344
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
ISBN 978-83-65938-35-0
Wydanie pierwsze
Cena okładkowa: 119,00 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)