Październik zwiastuje dwie rzeczy, których wspólnym mianownikiem są tłumy w pociągach: powrót na studia oraz Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi.
To już 27. edycja tego wydarzenia, która przyciągnęła do Łodzi tłumy fanów gier, komiksów, fantastyki – słowem: dobrej zabawy. Po tak dużej imprezie można było spodziewać się kolejkonu. Szczęśliwie akredytacja szła bardzo sprawnie, a olbrzymi ogonek był tylko w jednym miejscu – przed stanowiskiem gdzie wydawano numerki do autografów. Najbardziej wytrwali przybyli na miejsce już w piątek (!) późnym popołudniem, aby czekać na sobotnie otwarcie. Jacy więc goście odwiedzili Atlas Arenę? Poza polskimi twórcami (takimi jak: Katarzyna Niemczyk, Mateusz Skutnik, Sebastian Skrobol, Łukasz Godlewski czy Łukasz Kowalczuk) nie zabrakło światowych sław. Wśród zaproszonych gości znaleźli się m.in.: Milo Manara, Joan Cornella, Marvano, Bedu, Simon Bisley, Paul Tobin, Tyler Crook, Tom Grindberg czy Scott McCloud.
Na spotkanie z tym ostatnim najbardziej liczyłam, w końcu dane mi było porozmawiać z człowiekiem, bez którego pierwszy rozdział mojej pracy magisterskiej nigdy by nie powstał. Wspaniale mieć egzemplarz Zrozumieć komiks podpisany przez jego autora, a i wspólna fotografia to miła pamiątka. Warto także wspomnieć o spotkaniu autorskim zorganizowanym w sobotę. Scott McCloud opowiadał o swojej pracy m.in. nad Stwórcą. Zaskoczyło mnie podejście autora do stron – twierdził on, że kartka ogranicza proces twórczy, więc rysował on cyfrowo kadry, a dopiero później łączył w całość. Na pochwałę zasługują też dobrze skontrowane pytania prowadzącego oraz ich tłumaczenie. Spotkania z zagranicznymi gośćmi czasem tracą na dynamice, kiedy osoba mająca przekładać z jednego języka na drugi robi to zbyt wolno, zacina się lub nie oddaje głosem emocji autora. Pani, której przypadła ta rola poradziła sobie doskonale – poza tym, że wiernie tłumaczyła, to widać było, że dobrze się przy tym bawi. Był to jeden z najlepszych paneli, jakie odwiedziłam, nie tylko na tym konwencie, ale na wszystkich wydarzeniach, na jakich miałam przyjemność gościć.
Podczas Festiwalu nie mogło zabraknąć spotkania z Egmontem – szkoda tylko, że trwało jedynie pół godziny i póki co Potwór z Bagien dodrukowany nie będzie. Zapowiedziano natomiast wydanie takich serii jak: Batman/Sędzia Dredd, Wonder Woman (Grega Rucki), Ms. Marvel czy Hawkeye. Kolejna prelekcja, jaka zapadła mi w pamięć, to Najlepsze piosenki z kreskówek na żywo. Prowadzący grali i śpiewali wraz z publiką takie hity jak Gumisie czy Zrobię mężczyzn z was. W tłumie na sali, gdzie nikt nie był wybitnym śpiewakiem, można było swobodnie prezentować swe wokalne (anty)zdolności. Wszystkie te atrakcje odbywały się w ramach bloku komiksowego, który otrzymał swój własny budynek. Chociaż początkowo przechodzenie pomiędzy areną a stadionem uznałam za kłopotliwe, to jednak większe sale, a przez to mniejsza duchota przekonały mnie, że to bardzo trafiony pomysł. Dodatkowo w ten sposób podzielono tłum odwiedzających pomiędzy dwie lokacje.
Poza prelekcjami i spotkaniami z autorami na uczestników konwentu czekały oczywiście stoiska zaopatrzone w komiksy, gadżety, poduszki, figurki… Krótki spacer po koronie Atlas Areny i już portfel tracił sporo na wadze – nawet zniżki dawane przez sprzedawców nie były w stanie go uratować. Zdecydowanie Festiwal cierpiał na deficyt cosplayerów, na których trudno było się natknąć. Szczęśliwie udało mi się wykonać kilka zdjęć, po więcej zapraszam tutaj.
Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi pozostanie miłym wspomnieniem. Wrażenie zrobili nie tylko goście, ale również świetna organizacja tak dużej imprezy. Już nie mogę się doczekać kolejnej edycji, a kto nie był, może tylko żałować.
Relacja i zdjęcia: Małgorzata Chudziak (Blue Bird) Obrazek wyróżniający: Monika Stusio z Janusze Kospleju
Tekst pierwotnie opublikowany na #niespie.com