Pierwszy tom jednego z najbardziej wyczekiwanych w Polsce wznowień trafił na półki sklepowe. Szersza publiczność ma okazję zapoznać się z agentem Gravesem i jego aktówką. Co niezwykłego w niej trzyma?
W komiksie roi się od postaci, które na skutek działań innych ludzi stracili wszystko. Męża, dzieci, reputację, majątki czy szansę na godne życie. Teraz mają okazję wyrównać rachunki. Otrzymują aktówkę, a w niej pistolet i 100 naboi. Użycie tej broni, daje gwarancje pozostania bezkarnym, policja zamknie śledztwo, zanim na dobre je rozpocznie. Bohaterowie mają wybór: zamordować osobę, która ich zniszczyła i nie ponieść za to żadnych konsekwencji, albo odpuścić zemstę. Dla większości z nich wybór jest banalnie prosty. Ludzkie dramaty przedstawione w albumie są tak poprowadzone, że nie raz kibicowałam postaciom, aby jednak pociągnęli za spust i wymierzyli sprawiedliwość. Czy ktoś, kto ostrzelał mężczyznę będącego na spacerze z małym dzieckiem, nie zasługuje na najwyższą karę?
Tom w większości składa się z opowieści o ludziach, którzy otrzymali od agenta Gravesa propozycję nie do odrzucenia. Ich historie są tak zajmujące, że kwestia tego, jakim cudem ktoś dysponuje nienamierzanymi nabojami i czemu je rozdaje, schodzi na drugi plan. Scenarzysta zdradza zaledwie kilka drobnych szczegółów dotyczących pewnej potężnej organizacji, która może być przyczyną działań Gravesa. Pojawiają się także inni agenci, ale ich rola nadal jest zagadką. Trudno powiedzieć kto jest po czyjej stronie i która ze stron jest tą dobrą. Możliwe, że żadna, bo nic w omawianej historii nie jest czarno-białe.
Do brudnego świata gangsterskich porachunków i krwawej zemsty dobrze pasują rysunki Eduarda Risso. Większość rysowanych przez niego postaci i lokacji jest odpychająca, bo taka ma być. Brzydota otaczająca bohaterów przypomina im o beznadziejnej sytuacji, w jakiej są. Miałam jednak drobny problem z wyglądem bohaterów: część z nich jest do siebie niesamowicie podobna, co utrudnia lekturę. Czasami odróżnienie od siebie rozmawiających postaci było prawie niemożliwe. Niepewność, czy mamy zupełnie nową bohaterkę czy może to ta sama co dwie historie wcześniej nie pomagała w próbach zrozumienia skomplikowanej intrygi. Jeżeli jeszcze nie sięgnęliście po album, polecam uważnie przyglądać się postaciom podczas lektury i zapamiętywać ich charakterystyczne cechy.
Pierwszy tom wciąga i angażuje dzięki historiom pokrzywdzonych przez los protagonistów. Chociaż sami niejednokrotnie oszukują, kradną, czy mordują, to jednak trudno ich nie lubić. Scenarzyście udała się trudna sztuka przedstawienia postaci pozornie złych w bardzo korzystnym świetle. Rozumiemy, dlaczego podejmują takie decyzje, a nie inne, wiemy, że ich całe życie legło w gruzach, a oni sami utknęli w paskudnym i brudnym miejscu. Na zakończenie warto wspomnieć o wydaniu komiksu, bo Egmont jak zawsze stanął na wysokości zadania. Nie będę wspominać o imponującej grubości albumu, ale przede wszystkim okładce. Z tyłu tomu możecie zobaczyć pod światło część symbolu pradawnej organizacji przewijającej się przez całą fabułę. Sprawdźcie sami – mi udało się to dostrzec przez zupełny przypadek.
Tytuł komiksu: 100 Naboi
Numer tomu: 1
Scenariusz: Brian Azzarello
Rysunki: Eduardo Risso
Przekład: Krzysztof Uliszewski
Oprawa: twarda
Liczba stron: 456
Format: 170 x 260
Sugerowana cena detaliczna: 119,99 zł
ISBN: 978-83-281-2650-3
Data ukazania się: luty 2018
Tematyka: Kryminał
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)
Tekst pierwotnie opublikowany na #niespie.com