Ludzkość całkowicie zniszczyła naszą planetę. Kończą się zasoby, a matka Ziemia nie ma już za wiele do zaoferowania – życie może na niej przetrwać zaledwie kilka, może kilkanaście lat. Ludzie postanawiają więc wynieść się na inną planetę z nadzieją, że nie doprowadzą jej na skraj zniszczenia. Statki kolonizacyjne wyruszają, a ich załoga liczy na nowe życie.
Niestety w przestrzeni kosmicznej dochodzi do zamachu i wszyscy dorośli pasażerowie tracą życie. Na statku pozostają dzieci pod opieką sztucznej inteligencji, która ma tylko jeden cel: zapewnić przetrwanie gromadce podopiecznych. Nie ma jednak żadnych instrukcji płynących z oprogramowania i wytycznych swoich stwórców. Musi improwizować i nauczyć się, jak poradzić sobie z tak niecodzienną sytuacją. Valerie, bo tak nazywa się nasza pokładowa sztuczna inteligencja, nie może skupiać się jedynie na biologicznym przetrwaniu, bo młode umysły potrzebują znacznie więcej. Opieka musi być jednak dwustronna, bo statek wymaga ludzkiej ingerencji, aby dobrze funkcjonować i dotrzeć do celu.
Eksperyment społeczny w kosmicznej próżni
Dzieci, które utraciły rodziców w brutalny i niespodziewany sposób, muszą współpracować ze swoją nową opiekunką. Valerie wydaje się początkowo maszyną, która udaje ludzkie zachowania zapamiętane podczas pierwszej części podróży. Z czasem jednak jej gotowość do poświęcenia i troska jedynie rosną. Czy algorytm może mieć jakieś uczucia? Czy raczej Valerie po prostu dobrze rozumie, czego dzieci mogą oczekiwać od swoich opiekunów i dostosowuje się do tego? Ich wspólna przygoda nie jest jedynie lotem przez pustkę, bo w kosmosie jest wielu złych ludzi, którzy nie zgadzają się z polityką kolonizacyjną.
Za rysunki w tomie odpowiadał Gabriel Walta i są one dość… przeciętne. Postaci rysowane są w dużym oddaleniu i wtedy twarze to zaledwie kilka kresek i kropek, albo odwrotnie: w przybliżeniu. W tym drugim wypadku również nie zachwycają detalami. Największe wrażenie zrobił na mnie początek albumu, gdzie porównywane są dwie rodziny mieszkające na statku. W identycznej scenerii obserwujemy poranek w dwóch kajutach: w jednej mama okazuje dużo miłości swojej córce, kiedy w drugiej rodzicielka traktuje syna wyjątkowo chłodno. Wydaje mi się jednak, że moje pozytywne odczucia mogą wynikać raczej ze scenariusza, niż ze sposobu, jak zostało to graficznie uchwycone.
Sztuczna Inteligencja to przyjemna lektura, ale Jeff Lemire przyzwyczaił nas już do pewnego poziomu, więc to chyba nic odkrywczego. Dawno nie czytałam komiksu, w którym nie skupiał się na jakimś dziwnym miasteczku pośrodku niczego, więc było to dość odświeżające doświadczenie. Zamknięcie całej historii w jednym tomie jest kolejnym dobrym powodem, aby dać pozycji szansę. Nie nazwałabym tomu najlepszym dziełem Lemire’a, ale przyzwoitym, a to czyni go co najmniej wartym zainteresowania.
Sztuczna inteligencja
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: Gabriel H. Walta
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Liczba stron: 168
Format: 180×275 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
Cena okładkowa: 89,00 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)