PTSD

Pierwsze co przykuwa uwagę to okładka. Wycięte w niej litery układają się w słowo „PTSD”. Jest to oczywiście skrót od „posttraumatic stress disorder”. Zespół stresu pourazowego, bo tak nazwiemy to po polsku, jest reakcją organizmu na przerażające, traumatyczne wydarzenie. Po przeżyciu czegoś przerażającego człowiek zaczyna mieć problemy emocjonalne i wahania nastrojów. Samo wydarzenie powraca w postaci snów, czy bolesnych flashbacków. I właśnie cała gama tych objawów pojawia się u Jun.

PTSD okładka albumuProtagonistka brała udział wojnie, gdzie walczyła za swoich towarzyszy i robiła wszystko, co w jej mocy, aby utrzymać ich przy życiu. Niestety po powrocie do kraju nie czekało na nią nic dobrego, żadna nagroda za poświęcenie. Ludzie odwracali się od weteranów, a ci pozostawieni sami ze swoimi brutalnymi wspomnieniami, szukali ukojenia w substancjach psychoaktywnych. Nie inaczej było w przypadku Jun. Dziewczyna trzyma się z daleka od innych i interesuje ją tylko zdobycie tabletek przepędzających koszmary. Miejsce akcji komiksu przepełnione jest takimi ludzkimi wrakami, które mają małe szanse na powrót do normalności.

Pośród morza beznadziei pojawia się światełko

Na szczęście znieczulica nie dopadła wszystkich mieszkańców dzielnicy. Młoda kobieta prowadząca restaurację wyciąga dłoń do najbiedniejszych. Jun jednak odzwyczajona od ludzkich odruchów ze wszystkich sił stara się odciąć od każdej żywej istoty, choćby nie wiadomo jak przyjaznej. Powrót do normalności to długi i trudny proces, nie tak łatwo zapomnieć o koszmarach wojny. Przeszłość nieustannie powraca i czytelnik ma okazje poznać zupełnie inną wersję protagonistki. Podczas wojny Jun była bardzo troskliwą i oddaną oddziałowi osobą. Jako snajperka zawsze miała kolegów na oku i pilnowała, by nie zginęli od kul przeciwników.

To, co najbardziej zachwyciło mnie w albumie to rysunki. Sam sposób rysowania przykuwa uwagę, ale prawdziwy kunszt widać w detalach. Szczegółowość plansz zasługuje na uznanie. Na kadrach, na których widać było więcej tła, np. panoramę miasta, zatrzymywałam się na dłużej. Do tego świetnie dobrane kolory podkreślające wydźwięk emocjonalny danych scen. Ciepłe żółcie w miłej restauracji, czy szarości podczas nocnych strzelanin.

PTSD przykładowa strona

PTSD to komiks zdecydowanie wart uwagi, ale również niepozbawiony wad. Fabuła jest dość prosta i szybko zorientowałam się, w którą stronę skręci historia Jun. Nie przeszkadza to jednak cieszyć się albumem: proste, słodko-gorzkie historie zawsze dobrze się czyta.  To, co mnie trochę wybijało z lektury to sekwencje, kiedy bohaterka walczyła na ulicach. Rozumiem, że jest świetnie wyszkoloną żołnierką, ale niczym Punisher przebijała się przez hordy przeciwników. Nieważne ile ich było, ona zawsze wychodziła cało z szaleńczych pościgów z bronią w rękach. Jest to jeszcze mniej prawdopodobne, gdy weźmiemy pod uwagę, że spora część osób na ulicach to weterani, więc protagonistka nie jest jedyną osobą z przeszkoleniem wojskowym. Dużo bardziej wciągałam się w historię wojenną Jun oraz jej walkę o odzyskanie człowieczeństwa. Dla tej części warto było sięgnąć po album.

PTSD

Scenariusz: Guillaume Singelin
Rysunki: Guillaume Singelin
Tłumaczenie: Paweł Bulski
Premiera: 3.04.2020 r.
Oprawa: twarda
Ilość stron: 208
Format: 155×216
Cena: 56,00 zł

Recenzowała: M. Chudziak