Rebecca to pozornie zwyczajna dziewczyna. Mieszka z dwiema ukochanymi mamami, ma swoje hobby i grupę oddanych przyjaciół. Jej jedynym mankamentem jest achromatopsja – choroba uniemożliwiająca widzenie kolorów. Podczas swoich urodzin (dwudziestych pierwszych, a nie dwudziestych ósmych, jak napisano na okładce) młoda kobieta zacznie odkrywać zupełnie inny świat, z którym jest powiązana. Jak? Dlaczego? I czy da się żyć bez serca?
Od pierwszych stron scenarzysta wrzuca czytelnika w dziwne wydarzenia i sny. Trudno stwierdzić co jest jawą, a co jedynie nocną marą. Bohaterka nie rozumie, o co chodzi w jej wizjach i stara się je ignorować, a przynajmniej do pewnego czasu… Bo kiedy dookoła wybucha szaleństwo, to przed bohaterką otwiera się zupełnie nowy świat. Wypełniony magią, starymi opowieściami i oczywiście walczącymi ze sobą stronnictwami. Ktoś ukradł serce Rebecci i musi ona stanąć do walki, aby je odzyskać. Próby racjonalnego wytłumaczenia tej sytuacji spełzają na niczym, a sama zainteresowana powoli otwiera się na przekazane w genach zdolności.
Powiecie, że powyższy opis jest dość chaotyczny?
Poczekajcie, aż sięgniecie po komiks. Ilość informacji, którymi protagonistka jest bombardowana, powala. Zacieranie się granic między jawą a snem nie pomaga w lekturze. Przez większość albumu nie wiadomo, czy to, co przeżyła bohaterka, wydarzyło się naprawdę. A może to tylko zła mara? Trudno zaangażować się w lekturę, kiedy co chwila pojawia się coś tajemniczego i dziwnego. Ktoś komuś wyrywa serce, a po chwili na ulicy rozgrywa się magiczna bijatyka będąca połączeniem Czarodziejek z Księżyca ze Street Fighterem. Ile wątków ma ten komiks? O co właściwie tym wszystkim postaciom chodzi? Dlaczego powinno mnie to interesować? To tylko kilka z pytań, które zadawałam sobie przy czytaniu.
Dość przeciętna warstwa graficzna została wzbogacona ciekawym zabiegiem kolorystycznym. Kiedy zaczynamy obserwować losy głównej bohaterki, cały świat traci barwy. Możemy odbierać otoczenie dziewczyny w taki sposób jak ona sama. Od tego momentu pojawienie się jakiekolwiek koloru świadczy o magii w pobliżu protagonistki. Kolejna ciekawa sprawa to instagram Rebecci. Autorzy faktycznie założyli wspomniane w albumie konto (_nomen.omen_) i znajdziecie na nim zdjęcia „wykonane” przez bohaterkę.
Pomysł na magiczny świat odkrywany przez młodą kobietę ma spory potencjał, który na razie nie został wykorzystany. Może gdyby uporządkować fabułę, nieco wydłużyć czas, w jakim dziewczyna poznaje koleje fakty o swoich przeciwnikach, to dałoby się czerpać więcej radości z lektury. Myślę, że pomimo wad tomu dam szansę drugiej części. Głównie po to, żeby sprawdzić, czy pierwszy album miał na szybko załatwić ekspozycję, a od drugiego zacznie się coś ciekawszego. Na pewno dam znać, jeśli tak się stanie!
Nomen Omen tom 1: Całkowite zaćmienie serca
Scenariusz: Jacopo Camagni
Rysunki: Marco B. Bucci
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Premiera: 27.03.2019 r.
ISBN: 978-83-8110-782-2
Oprawa: miękka
Ilość stron: 90
Format: 170×260
Cena: 40 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)