X-Men zdają sobie już sprawę, jak potężna jest Cassandra i co może zrobić w ciele najpotężniejszego telepaty na Ziemi. A w każdym razie czują grozę tej sytuacji, bo prawdziwe zamiary przestępczyni nie są jasne. Nie pomaga fakt, że pod koniec poprzedniego albumu Cassandra wybrała się na wycieczkę do cesarzowej Shi’ar – Lilandry. Jakich zniszczeń kobieta może dokonać przy pomocy pozaziemskiej floty kosmicznej?
W pierwszym tomie poprzez działania antagonistki doszło do ujawnienia instytutu Xaviera. Cały świat dowiedział się, że profesor jest mutantem, a w jego szkole uczą się dzieci obdarzone mocami. Media, politycy, a także dziki tłum napędzany nienawiścią – uwaga tych wszystkich grup została skierowana na miejsce, gdzie mutanci powinni czuć się bezpieczni. Z całym tym bałaganem została Jean, która stanęła na czele szkoły. Kobieta będzie musiała jakoś przekonać opinię publiczną, że mutanci nie mordują dzieci w kołyskach i mogą koegzystować z homo sapiens.
Dbanie o dobry PR nigdy nie było trudniejsze
Oczywiście publiczne występy nie są najbardziej wymagającym wyzwaniem stojącym przed X-Men. Cassandra podczas swojej kosmicznej wycieczki nie próżnowała i zwróciła imperium Shi’ar przeciwko mutantom. Walka z kosmicznymi najeźdźcami podczas konferencji prasowej, to dopiero coś! Lepiej rozwinięta rasa ma w swoim rękawie więcej asów, niż najzdolniejsi uczniowie Xaviera. Na szczęście drużyna mutantów jest już przyzwyczajona do beznadziejnych sytuacji i nie podda się tak łatwo.
Pierwsza część tomu skupia się na knowaniach potężnej przeciwniczki, walce i reakcji przedstawicieli mediów na wszystko dookoła. Nie mogę nadziwić się, jak w całym tym galimatiasie Morrison zawarł bardzo sensowną fabułę. Intryga Cassandry trzyma się kupy i przez całą historię nie mogłam pozbyć się wrażenia, że kobieta jest kilka kroków przed głównymi bohaterami. Ich wszystkie działania zostały przewidziane przez antagonistkę, a mutantom trudno będzie wyrwać się ze standardowych dla siebie schematów działania.
Druga połowa albumu wprowadza postać, która w Uncanny X-Force była moją ulubioną. Nie wiedziałam, że to debiutowała właśnie na łamach New X-Men. Fantomex, bo to o tym czarującym dżentelmenie mowa, pojawił się w fabule znikąd i postanowił poprosić X-Men o pomoc. Chwilę później z chytrym uśmieszkiem na twarzy chciał sprzedać im informacje za grube miliony. Bezczelny i czarujący – dokładnie takiego go uwielbiam! Mam nadzieję, że w kolejnej części komiksu dostanie trochę większą rolę.
New X-Men tom 2 wciągnął mnie od pierwszej strony. Zakończenie wątku Cassandry było satysfakcjonujące i trzymające w napięciu. Kolejna historia niestety nie była już tak ciekawa, nawet pomimo obecności Fantomexa. Na szczęście nadal jest to komiks Morrisona, więc jego „coś trochę mniej ciekawego” jest bardzo dobre. Scenarzysta zaakcentował też nowe kierunki, w jakie może rozwinąć się fabuła. Moce Jean ewoluują w interesującą stronę, a jej mąż zbliża się coraz mocniej do… Emmy. Co z tego wyniknie? Na pewno sprawdzę w następnym tomie!
New X-Men tom 2 – Piekło na Ziemi
Scenariusz: Grant Morrison
Rysunki: Frank Quitely, John Paul Leon, Phil Jimenez, Ethan Van Sciver i Igor Kordey
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Liczba stron: 304
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
Cena okładkowa: 110,00 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)