W Gideon Falls dzieją się rzeczy niezwykłe. Niektórzy zrzucają odpowiedzialność za nie na tajemniczą złą stodołę, kiedy inni uparcie szukają logicznego wyjaśniania. Pani Szeryf chce odnaleźć utraconego przed laty braciszka, kiedy jej ojciec dokładnie wie kto, a raczej co, stało za jego zniknięciem. Czy córka w końcu zaakceptuje paranormalne wyjaśnienie?
Clara po raz kolejny przeszukuje odmęty swojej pamięci, by znaleźć najmniejszy trop mogący naprowadzić ją na Daniela. Przecież dziecko nie mogło po prostu rozpłynąć się w powietrzu! Wspiera ją ksiądz Fred, który woli zająć głowę cudzymi problemami, niż skupić się na własnych. Duchowny zaczyna mieć dziwne wizje mogące mieć związek ze Stodołą lub będące dowodem na chorobę psychiczną. Bohater sam chyba nie wie, która z tych dwóch opcji byłaby lepsza.
Cały czas poznajemy także losy Nortona i jego pani doktor. Ta dwójka ma nie lada zadanie przed sobą: z drzazg i desek spróbuje odtworzyć część Stodoły. Przy tej okazji scenarzysta uchyli rąbka tajemnicy i poznamy nieco smutnego dzieciństwa Nortona. Przebywanie w opresyjnym sierocińcu prowadzonym przez zakonnice i nasłuchiwanie głosów z ciemności, to rzeczy, od których włos jeży się na głowie. Wątek ten jest najbardziej „horrorowy” w całym albumie i mam nadzieję, że jeszcze powróci.
Przewidziałam przyszłość!
W recenzji pierwszego tomu Gideon Falls przewidziałam, że ścieżki Freda i Nortona muszą się przeciąć. Chociaż fabularnie wydają się zupełnie niepowiązane, to ta dwójka w końcu się spotyka. Jedyne, czego nie wiedziałam to, w jakich niezwykłych okolicznościach do tego dojdzie. Końcówka tomu wywraca na drugą stronę wszystko, co wiedzieliśmy o przedstawionym świecie. Nie mogę się doczekać, jak Lemire pociągnie to dalej.
Nie tylko konkretne sytuacje mrożą krew w żyłach. Rysunki fenomenalnie podsycają atmosferę grozy. Sorrentino nie ogranicza się do prostackiego zapaprania stron czarnym tuszem. Przez ciemniejsze miejsca prześwitują inne kolory – tak jak gdyby fragment był niedokładnie pokryty tuszem. Wygląda to niepokojąco – jakby coś chowało się w ciemnościach. Do tego kadrowanie i zbliżenia w połączeniu z krwistą czerwienią dają duszny, klaustrofobiczny efekt. Zastanawiam się, o ile „straszność” komiksu wynika z fabuły, a o ile jest to zasługa oprawy graficznej.
Gideon Falls tom 2 to wciągający i ciekawy album. Atmosfera gęstnieje, a rozwiązanie pewnych tajemnic rodzi zupełnie nowe pytania. Miasteczko przedstawione w komiksie jest bez wątpienia przeklęte. Działają w nim siły będące poza ludzkim pojmowaniem, a czytelnik nawet przez chwilę o tym nie zapomina. Ciągłe napięcie towarzyszy nam od pierwszej do ostatniej strony. Bardzo chętnie sprawdzę następny tom i niespodzianki, jakie na pewno ukrył w nim Lemire.
Gideon Falls tom 2 – Grzechy Pierworodne
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: Andrea Sorrentino
Kolory: Dave Stewart
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Liczba stron: 136
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
Cena okładkowa: 59,00 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)