Susan, Daisy i Esther cały czas trzymają się razem. Nieważne, czy któraś ma problemy z chłopakiem, czy może rodzicami bliskimi rozwodu. Trzy różne podejścia do życia, zupełnie odmienne wychowanie i poglądy. Dziewczyny tworzą wybuchowy miks, który już od pierwszego zeszytu czyta się znakomicie.
Czy jest coś lepszego niż czytanie o świętach Bożego Narodzenia w maju? Pierwsza historia zaprezentowana w albumie rozgrywa się właśnie podczas tego magicznego czasu. Kiedy my już zapomnieliśmy o utarczkach z rodziną miło popatrzeć, jak męczy się ktoś inny. W siódmym tomie padło na Susan. Jej ojca poznaliśmy już w poprzednim albumie. Jako że zwalił się córce na głowę i ani myślał wracać do domu, to już wtedy można było się domyślić, że jego kontakty z małżonką są raczej oziębłe. Tym razem poza rodzicami protagonistki poczytamy również o jej siostrach i zrozumiemy, dlaczego wolałaby być jedynaczką. Innymi słowy: koszmar rodzinnych świąt w całej okazałości.
Poza Susan swoje pięć minut otrzyma także Esther. Dziewczyna klasycznie już rzuci się na jakąś inicjatywę tylko po to, by poderwać jej organizatora. I tak jak zawsze nie zakończy się to sukcesem. Z drugiej strony: czy okres studiów z definicji nie jest czasem próbowania nowych rzeczy? Czy pobudki, dla których ktoś angażuje się w protest w słusznej sprawie, są istotne? Esther świetnie radziła sobie w tłumie skandującym hasła, więc równie dobrze mogłaby pozostać przy tej inicjatywie na dłużej.
A co słychać u ostatniej z bohaterek?
Niestety w tomie zabrakło miejsca na rozbudowanie opowieści o Daisy i jej nowym związku. Co prawda były ukazane pewne problemy, które mają dziewczyny, ale odniosłam wrażenie, że stanowiły tło dla innych wydarzeń. Zagadnienie pierwszej poważnej relacji ma duży potencjał i czuję, że jeszcze nie został wykorzystany. Mam nadzieję, że w kolejnych albumach miłość Daisy i Ingrid zostanie odpowiednio wyeksponowana. O drugiej z dziewczyn wiemy bardzo niewiele i tu upatruję się pola do popisu dla scenarzysty. Do tego przed protagonistką nadal stoi duże wyzwanie: poinformować babcię o swojej orientacji seksualnej.
Giant Days tom 7 to kolejny wciągający album serii. Lekkość, z jaką Allison prowadzi nawet te trudne tematy, jest godna podziwu. Cieszy mnie także częstsza obecność McGrawa w historii. Jest to jedna z ciekawszych postaci i dobrze widzieć, że rozstanie z Susan nie usunie go w cień. Co więcej: scenarzysta sugeruje, iż wątek tej dwójki nie został jeszcze wyczerpany. To wszystko sprawia, że nie mogę doczekać się ósmej części tej niesamowitej historii.
Giant Days tom 7: Bądź dla niego miła, Esther
Tłumaczenie: Paweł Bulski
Ilustrator: Max Sarin
Liczba stron: 112
Format: 170 × 260 mm
Oprawa: miękka
Data wydania: 3 kwietnia 2020
Cena: 42,00zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)