Piąty tydzień Future State już za nami. I CAŁE SZCZĘŚCIE! Nie wydaje się Wam – naprawdę każdy kolejny wpis ma w sobie więcej pasywnej agresji! Potrzebuję pomocy…

Harley Quinn #02 – Pierwszy zeszyt zrobił mi nadzieję na ciekawą fabułę. Zamknięcie historii jest jednak… nijakie. Zupełnie nie rozumiem, czemu Black Mask miałby bać się Stracha na Wróble i jak Harley swoimi działaniami zniszczyła Cranowi karierę. Do głowy przychodzą mi dość abstrakcyjne myśli, jak udowodnienie, że tylko stare metody działania zamaskowanych mścicieli mają sens, ale jest dość późna godzina, więc mogę nadinterpretować.

Superman of Metropolis #02 – Klony Supermana, które nie mają twarzy, obijają  Jona niemiłosiernie, czyli kiepskiej fabuły ciąg dalszy. Chyba najbardziej „urzekła” mnie rozmowa nowego Supermana z Supergirl. Kobieta przeprosiła go za wcześniejszą bijatykę, on powiedział, że w sumie to mu się należało i miała rację, a ona: „no wiem… to tylko taki pusty gest przeprosin”. Pusta to jest logika tej historii. Kolejna opowieść w zeszycie skupia się na największym mistrzu ucieczek, który… ucieka. Fabuła jest równie zaskakująca co powyższe zdanie. Ostatnia część tej udręki, to powrót do historii Guardiana. Cóż…tak pisany, raczej nigdy nie wyjdzie z komiksowego limbo.

Future State - Supermani bez twarzy
Gdzie był rozum godność człowieka, kiedy to powstawało?

Zobacz podsumowanie poprzedniego tygodnia Future State >>>>

Czy cokolwiek w tym tygodniu ma sens? Na pewno nie moja egzystencja!

Swamp Thing #02 – Kontynuacja na szczęście nie była tak nudna, jak poprzedni zeszyt. Dostaliśmy nawet mały plot twist i starego dobrego Swamp Thinga, który podejmuje wątpliwe moralnie decyzje. Obawiam się jednak, że zapomnę o tej historii za 15 minut.

Flash #02Kilka tygodni temu pastwiłam się nad pierwszym zeszytem i do teraz mam ciarki myśląc o nim. Tym razem na szczęście scenarzysta nie pisał więcej niż dwie postaci, więc nie mógł podeptać dużej ilości relacji międzyludzkich. Nie sądziłam, że bardzo typowe starcie złoczyńcy i superbohatera, może być progresem w poziomie fabuły. Oczywiście walka dramatycznie zmienia kierunek z 4 razy, a każdy kolejny zwrot sprawiał, że wynik pojedynku był mi coraz bardziej obojętny.

The Next Batman #03 – u nowego Batmana w końcu jakieś myślenie się włączyło, więc jego przygody dostają małego plusika. Do tego w jego historii uświadczyłam zwrotu akcji, którego się nie spodziewałam, także może jakiś chleb z tej podłej mąki powstanie! W drugiej części komiksu Jefferson zmienił się z postaci, której losy chcę poznać w miecz. Nie jest to jakaś wyszukana przenośnia. Stał się mieczem. Zostawię Was z tym na chwilę… Ostatnia historia w zeszycie, to kontynuacja przygód Astrid i jej dziwnej armii. Po skończeniu oglądania walki pomiędzy dawnymi mieszkańcami Arkham a siłami porządkowymi w Gotham nadal nie jestem pewna, o co im właściwie chodzi.

Wonder Woman #02 – jedyny zeszyt, do którego siadałam z jakimkolwiek strzępkiem entuzjazmu. Yara ma jednak bardzo dobry powód, by odwiedzać krainę umarłych i wyjątkowo kreatywnie podchodzi do swojej misji. Historia jest spójna i nawet wciąga. Po pierwszym zeszycie miałam trochę wątpliwości, czy polubię heroinę, ale zostały one rozwiane. Póki co najlepszy fragment Future State! Mam nadzieję, że postać się przyjmie i zostanie na dłużej w głównym uniwersum.

Zobacz opinię o szóstym tygodniu Future State >>>>

Podsumowując:

Wonder Woman dźwiga na swoich barkach zasadność istnienia Future State.

Obrazek wyróżniający pochodzi z jedynej serii, która nie sprawiła, że umarłam w środku w tym tygodniu.