Wszystkie pionki są rozstawione na szachownicy, a raczej dookoła wodnej planety. Przedstawiciele organicznego życia i maszyny nie dzielą się na dobrych i złych. Oni po prostu robią co konieczne, by przetrwać, a niektórzy są bardziej radykalni od innych. Łączy ich jednak wspólny cel: dorwanie Tima-21. Wydaje się on kluczowym elementem do planów wszystkich dookoła, ale dlaczego? Mały robot chciał tylko spotkać swojego brata i psa. Uwikłanie w między rasowy konflikt jest ostatnią rzeczą, na jakiej powinno skupiać się to urocze dziecko.
Co było pierwsze: życie organiczne, czy mechaniczne? Odpowiedź wydaje się oczywista: to rozumni ludzie (kosmici?) na pewnym etapie rozwoju i zaawansowania technologicznego tworzyli maszyny, aby przejęły one część nieprzyjemnych prac. Ale czy aby na pewno? W końcu rozwikłana zostaje zagadka Żniwiarzy – miejsca, z którego pochodzą i celu, jaki miał ich atak. Wszechświat nie zrozumiał poprawnie wiadomości, którą chcieli przekazać, więc zbliża się kolejna runda. Tym razem nie będzie ograniczonej liczby ofiar, a przeżyje zaledwie garstka. Tim-21 wraz z przyjaciółmi postarają się zatrzymać eksterminację. Jakie mają szansę z gniewem logicznych maszyn?
Czas wybrać stronę
Już w poprzednim albumie widać było, jak mały chłopiec o mechanicznym sercu wpływa na wszystkich dookoła. Descender tom 6 mówi: sprawdzam! Telsa otrzymuje bezwzględny rozkaz doprowadzenia Tima-21 do miejsca, gdzie ten przyda się jako aktywator potężnej broni. Zginą tysiące maszyn, dobrych robotów, jakich na swojej drodze spotkali. Sprawa jest dodatkowo skomplikowana dla kobiety, bo rozkazy wydaje jej własny ojciec. Pod tym względem Quon ma „prostszy” dylemat moralny. Ten tchórz i kłamca chciałby w końcu postąpić właściwie. Czy wystarczy mu odwagi, aby ramię w ramię z towarzyszami walczyć, o to, co słuszne?
Jedyny wątek, który skręcił w bardzo dziwną (wręcz Star Warsową) stronę to historia Wiertacza. Jest on od dawna moją ulubioną postacią, więc liczyłam na lepszą historię zaplanowaną dla niego. Niestety jest zredukowany do więźnia, którego ratuje wyższa wersja Yody. Jakby wyciąć ten fragment to historia nic by nie straciła, a szkoda. Wiertacz zasługiwał na więcej!
Wielki finał odpowiada na najbardziej palące pytania, co bardzo mi się podobało. Nie lubię, kiedy scenarzysta zostawia nierozwiązane wątki. Zakończenie nie rozczarowuje, ale zostawia z poczuciem goryczy. Nie jest to klasyczne „i żyli długo i szczęśliwie”. Wszechświat ponownie musi ulec dużym zmianom i budować na zgliszczach poprzedniego świata. Widać, że pisząc Descendera Lemire miał już w głowie kontynuację, po którą na pewno sięgnę. Mam nadzieję, że Ascender da mi okazję spotkać uroczego robota raz jeszcze.
Descender tom 6 – Wojna Maszyn
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: Dustin Nguyen
Kolory: Steve Wands
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Liczba stron: 160
Format: 180×275 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
Cena okładkowa: 65,00 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)