Dziewiąty tom Chew zakończył się niespodziewanym morderstwem. Cliffhanger zaskoczył mnie w serii, w której mało co już dziwi. Tym chętniej sięgnęłam po Krwawą Kiszkę, licząc na wyjaśnienie motywacji kierujących przyjacielem głównego bohatera. I oj… nie zawiodłam się, bo to po prostu kolejny fajny album.
Po poprzednim starciu z Kolekcjonerem wiele osób trafiło do szpitala. W tym niestety córka Tony’ego – Oliwka. Nic dziwnego, że mężczyzna nie pała sympatią do swojego (byłego już) partnera, skoro ten wiedział o zaangażowaniu w niebezpieczną operację młodej panny Chu. Z drugiej strony gniew zaślepiający głównego bohatera nie pozwala mu spojrzeć na całą sytuację racjonalnie. Działania Savoya są dyskusyjne, ale przygotował on Oliwkę do walki, jakiej stała się częścią przez swoje dziwne umiejętności. Spojrzenie z dystansu na całą sytuację będzie kluczem do podjęcia odpowiednich działań. Jest to o tyle istotne, że w omawianym albumie zobaczycie ostateczne starcie pomiędzy Tonym a Kolekcjonerem. Rodzi to jedno zasadnicze pytanie: co czeka nas w ostatnich 10 zeszytach serii? A może walka dwóch mężczyzn wcale nie jest tak ostateczna, jak się wydaje?
Nadal jest ładnie
Nie widzę większego sensu w rozpisywaniu się na temat kreskówkowych rysunków Roba Guillory’ego. Zapewne doskonale pamiętacie, jak wyglądają z dziewięciu poprzednich tomów. Tak specyficznej kreski nie sposób zapomnieć czy pomylić z jakąkolwiek inną. To, co mnie ujęło w kontekście rysownika, to jego dedykacja zamieszczona na samym początku albumu:
50 zeszytów, a Layman nadal potrafi wymyślić dziwne moce bazujące na jedzeniu. Tym razem wyjątkowo mocno skupia się na galaretce. Posłuży ona jako zbroja, broń, sposób na komunikowanie się na odległość… Tony już od kilku albumów jest twardym gościem, niedającym sobą pomiatać. Napędzająca go chęć zemsty nadal nie wygasła. Trochę obawiałam się, że wraz z kolejnymi zeszytami powróci miły agent Chu rozstawiany po kątach przez apodyktycznego szefa. Oby nigdy do tego nie doszło.
Chew tom 10 to satysfakcjonujące zamknięcie kilku głównych motywów, po którym spokojnie seria mogłaby się zakończyć. Wiemy, że tak się nie stanie, więc pozostaję czekać na kolejny album z nadzieją, że wyjaśni on kwestie dziwnych kosmicznych znaków na niebie. I chociaż na razie mamy przepiękne dobre zakończenie, to oczywiście scenarzysta nie mógł tak tego zostawić. Dodał jedną stronę epilogu. Nijak ma się ona do zawartości albumu, ale dość dobitnie sugeruje, że na Tony’ego czeka kolejna życiowa tragedia. Mam nadzieję, że to tylko zabieg mający przykuć uwagę czytelnika i autor zgrabnie z tego zrezygnuje. Bo ja lubię Tony’ego. Niech mu się wiedzie w życiu.
Chew tom 10: Krwawa kiszka
Scenariusz: John Layman
Rysunki i kolory: Rob Guillory
Tłumaczenie: Robert Lipski
Data polskiego wydania: 08.02.2019 r.
Objętość: 128 stron
Format: 175×265 mm
Oprawa: twarda
Druk: kolorowy
Cena: 55 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)